Narastanie antybiotykooporności

Nie należy panikować, ale nie można też całkowicie zamykać oczy na potencjalne zagrożenie. Jego ignorowanie może przynieść takie same rezultaty jak lekceważenie ostrzeżeń o COVID-19. Wielu naukowców uważa, że obecnej pandemii można było zapobiec, gdybyśmy wcześniej przyjrzeli się potencjalnym patogenom z listy WHO. Światowa Organizacja Zdrowia zwracała uwagę na koronawirusa występującego wśród nietoperzy, który może przeskoczyć na człowieka. Jednak przez kilka lat sygnały te bagatelizowano. Naukowcy zwracają też uwagę na narastanie antybiotykooporności. Tutaj znowu pojawia się lekceważenie problemu. Czy czeka nas bakteryjna pandemia?

Narastanie antybiotykooporności

Na początku XX wieku odetchnęliśmy z ulgą. Rozpoczęła się masowa produkcja penicyliny, a po pewnym czasie do obrotu dołączyły kolejne antybiotyki. Choroby, które niegdyś dziesiątkowały populację i stanowiły źródło wysokiej śmiertelności wśród dzieci, zostały opanowane. Niestety, wraz z dopuszczeniem antybiotyków do obrotu, pojawiły się bakterie oporne na nie. Najpierw narastała antybiotykooporność na penicylinę, z czasem także na pozostałe antybiotyki. Te leki eliminują większość bakterii, ale zawsze w wyniku presji selekcyjnej może znaleźć się oporna odmiana, która przeżyje i przekaże swoje geny potomstwu. To z kolei stanie się dla nas wielkim zagrożeniem.

Przyczyny narastania antybiotykooporności

Za narastanie antybiotykooporności sami jesteśmy odpowiedzialni. Wielu z nas nie dobiera antybiotyków do końca zgodnie z zaleceniami lekarzy, więc ich finalnie nie dobija. Te namnażają się dalej, stają się oporne na dany lek i w przypadku ponownej infekcji do gry musi wkroczyć już coś silniejszego.  Winni są też lekarze, którzy nie wykonują badań diagnostycznych, ale zapobiegawczo nawet na błahe przeziębienie przepisują antybiotyk. Niektórzy nie dobierają leku do końca i sięgają po pojedyncze tabletki, gdy dopada ich katar. Na dodatek wielu lekarzy od razu przystępuje do walki z bakteriami z poziomu silnego antybiotyku, zamiast zacząć od tego słabszego.

Podawanie antybiotyków zwierzętom hodowlanym

Duży problem stanowi podawanie antybiotyków zwierzętom hodowlanym, aby przyspieszyć przyrost ich masy ciała, co jest korzystne z punktu widzenia branży mięsno-wędliniarskiej. W Europie wprawdzie zakazano tego procederu, ale w Stanach Zjednoczonych oraz w Ameryce Południowej wciąż korzysta się z tego rodzaju metod. A antybiotykooporne bakterie tak jak koronawirus mogą w kilkanaście godzin zasiedlić odległe rejony świata. Wystarczy, że rzeźnik  z USA zarazi się nimi, wsiądzie w samolot do Europy i przyjedzie na wakacje do Rzymu.

Antybiotyki to nie cukierki

Musimy sami zachować zdrowy rozsądek, jeśli chcemy uniknąć bakteryjnej pandemii. Kluczowe jest przestrzeganie zasad sanitarnych w przemyśle spożywczym oraz w branży weterynaryjnej.  Musimy też odejść od stosowania antybiotyków na katar, lecz sięgać po nie tylko wówczas, gdy jest to uzasadnione i zalecone przez lekarza. Dobierajmy leki do końca, aby do końca dobić patogen i nie pozwolić mu tym samym na wykształcenie mechanizmów adaptacyjnych np. enzymów rozkładających stosowane antybiotyki.