alergia na jeansy

Spodnie to element garderoby, który króluje na polskich ulicach.  Po jeansy sięgają zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Niestety, coraz mniej pań nosi sukienki i spódniczki. Liczba miłośniczek spodni jest ogromna. Nie ma się co temu dziwić, w końcu to bardzo praktyczny i wygodny element garderoby. Chyba że borykasz się z uczuleniem. Jak wygląda alergia na jeansy?

Swędząca wysypka a alergia na jeansy

Znasz ten stan, kupujesz nowe spodnie, dobrze leżą, wydają się wygodne.  Myślisz, że wreszcie się udało. Dawno nie miałaś tak wygodnych jeansów, które są przyjemne w dotyku i wspaniale podnoszą twoje pośladki. Niestety, efekt wow dość szybko mija. Po kilku godzinach od ich założenia, na nogach pojawiają się bolesne krosty. Ot, taka pokrzywka. Wysypka naprzemiennie piecze i swędzi. Zaczynasz się drapać po skórze. Ta wręcz pali, to zasługa krwi, która napływa z różnych zakątków organizmu pod wpływem wyrzutu histaminy.

Musisz jak najszybciej zdjąć spodnie, bo za moment nie wytrzymasz z powodu dyskomfortu, która nabiera na sile. Gdy zdejmujesz jeansy, widzisz podrażnioną skórę. Musisz ją smarować przez kilka dni emolientami, aby doszła do siebie.

Jak pozbyć się alergenów?

Czasem pomaga kilkukrotne przepranie jeansów w pralce z dodatkiem proszku hipoalergicznego. Tak dzieje się, gdy alergen umiejscowiony jest zewnętrznie i nie wsiąkł w tkaninę.  Nie zawsze jednak wypranie odzieży pomaga w pozbyciu się alergenów.

Uczulenie na jeansy – jak sobie radzić?

Alergia na jeansy to mało komfortowa przypadłość, ale jeśli pracujesz w zawodzie, w którym nie musisz ich nosić, to sytuacja nie jest taka tragiczna. Można je bowiem zastąpić spodniami wykonanymi z naturalnych tkanin – bawełny, lnu. Czasem zamiana twardego jeansu na miękki materiał potrafi zdziałać cuda.  Ponadto w przypadku alergii na jeansy możesz nosić spódniczki i sukienki.  Nawet zimą możesz korzystać z ich dobrodziejstw, musisz po prostu zainwestować w grubsze rajstopy np. 100 DEN.

Co uczula w spodniach?

Alergia na jeansy może być wywołana barwnikami, substancjami zmiękczającymi tkaniny, dodatkiem elastanu itp. Pamiętajmy też, że większość ubrań dostępnych w polskich sieciówkach jest marnej jakości. Otrzymujemy towar szyty na Europę Środkowo-Wschodnią. To nie są te same spodnie co w niemieckiej sieciówce. Firmy tną koszty produkcji, kupując materiały w Indiach, Bangladeszu, Chinach itp. Tam też zlecają produkcję, której realia daleko odbiegają od norm europejskich. Owszem, ubrania, które do nas trafiają, muszą posiadać certyfikat EAC, ale on de facto o niczym nie świadczy. Nikt nie bada każdej pary jeansów czy majtek.  To, co się w nich znajduje to jedna, wielka zagadka.