Zmiany klimatu a rozwój chorób alergicznych u schyłku lata

Wzrost świadomości społecznej, profilaktyka alergii i astmy oraz poszerzający się asortyment leków dla astmatyków (na receptę czy bez recepty) nie wystarczają do zahamowania alergii.

Czyhają bowiem na nas dwaj sprawcy, odpowiedzialni za dość szybki rozwój alergii w USA, Kanadzie i Europie – ambrozja oraz pleśnie.

Obydwa te alergeny mają związek ze zmianami klimatycznymi. Zbadano w ciągu 4 lat wpływ 11 alergenów na nasze organizmy, w tym wspólne ambrozji i pleśni (odnotowano wzrost reakcji alergicznych o 15% w tym czasie), dwa alergeny kurzu (roztocza i sierść) oraz 5 pokarmowych, gdzie wzrost reakcji był na poziomie 5%.

Nawet z dala od łąk
Biorąc pod uwagę obawy dotyczące powodów ocieplenia klimatu, potrzebne są dalsze badania, aby potwierdzić te ustalenia i ocenić możliwe konsekwencji dla naszego zdrowia. Średnio co 5-10 osoba jest uczulona na pyłek ambrozji (bez względu na wiek), która – jak się okazuje – z roku na rok wydłuża okres kwitnienia (np. w północnych stanach USA o 35 dni przez ostatnie 14 lat, w Europie o 3 tygodnie – do II poł. października), a zatem występuje zwiększona ekspozycja na jej alergeny, wzrasta ryzyko wystąpienia alergii, a objawy są bardziej dotkliwe. Przy czym najwięcej uczulonych jest w najbardziej zaludnionych miastach, gdzie pylenie jest bardziej intensywne.
Podobnie jest ze zbożami, gdzie odsetek alergików jest podobny i okres kwitnienia również ulega wydłużeniu.

Zmiany klimatu a rozwój chorób alergicznych u schyłku lataW przypadku pleśni, wytwarzającej także alergeny powietrznopochodne, również zwiększyła się częstotliwość oddziaływania na nasze organizmy.
Konkluzja jest taka, że niekoniecznie możemy się uchronić przez oddziaływaniem powyższych alergenów, co najwyżej wyprowadzić z metropolii do mniejszych miejscowości, gdzie stężenie pyłków jest mniejsze, albo liczyć na szybkie nadejście zimy, która skróci październikowe pylenie – z czego ucieszyć się mogą tylko miłośnicy sportów zimowych i morsy.
(MCN)